Kącik Narciarsko Snowboardowy

Nasze hobby i zainteresowania, sprawy niemotoryzacyjne.

Postprzez Myjk » 2 lut 2013, 21:48

TOMBLA napisał(a):liczyłem po cichu na jeakies fotki... :)

Bartosz_Mx6 napisał(a):Myjk i jak mięśnie rozruszane? Jak warunki pewnie zaje.....ste?? :)

Nie mam żadnych fotek, nie było czasu... poza tym chyba przechwaliłem i to był najgorszy wyjazd zagraniczny jakiego doświadczyłem pod względem warunków narciarskich. Wyszło na to, że żabojady mają dobrze, jak mają łatwo. Jak są problemy i trzeba się wziąć do myślenia albo co gorsza do roboty, to już niestety nie potrafią. Jedyne co potrafią, to kasę ssać -- !@#$%%^&%$@!!!111jeden

Tuż po pierwszej podniecie i po napisaniu na forum notki o przybyciu do FR... trafiłem do biura i walczyłem o klucz. Oczywiście byłem jednym z pierwszych na miejscu i oczywiście tylko mój "apartament" nie był gotowy przed czasem. Trudno. Bywa. Natomiast cała obsługa, ilość papierów do wypełnienia na miejscu można by ogrzać pół Wawy. Opisem jakości działania biura obsługującego "szuflandię" niech będzie fakt, że ktoś im tam pawia na środku recepcji puścił i musieli to wąchać przez kolejne 2 dni (bo nikomu się nie chciało nawet sprzątnąć!) -- i dobrze im tak za poziom organizacji, a raczej jego brak. Poza tym żabojadom nie chciało się odśnieżać, więc z tobołami trzeba było pod "wille" dygać na piechotę zamiast podjechać autem. Że wille były na wzniesieniu to z wieczora potrenowałem w końcu nogi i... plecy, a także była darmowa ślizgawka w dół i w górę. Ale warunki narciarskie zapowiadały się nieźle, więc nie marudziłem i poszedłem spać z nadzieją lepszego jutra. Ale to były złe gorszego początki.

W niedzielę nie dało się zjechać normalnie z góry nie wpadając na kogoś. Stoki na maksa ch...wo przygotowane -- matko, w życiu takiej żenady nie widziałem -- a ludzi było jak "mrówków". Ale to weekend, Grenoble rzut beretem, więc jakby można się było tego spodziewać. Wpisałem się w końcu do grupy sportowej i z resztą zawodników zebraliśmy baty, bo jeździliśmy jak kaleki żeby sobie i innym krzywdy nie zrobić. Po prostu się niedzielę przemęczyliśmy.

Drugiego dnia, w poniedziałek, zdecydowanie luźniej -- ale w nocy spadło 30-40 cm śniegu, w wyższych partiach nawet 50-60. Pieprzone żabojady (borze, jakie to są lenie i nieroby!) nie ruszyli tego W OGÓLE ratrakami, więc o jeździe na krawędzi nie było mowy. Jako grupa sportowa ruszyliśmy więc na freeride w puchu, co zakończyło się taką ilością przyziemień (śnieg wyciągałem z nosa, z ucha i jeszcze paru innych miejsc gdzie nawet słońce nie dochodzi) jakiej nie doświadczyliśmy w całej swojej karierze narciarskiej -- i to była fajna część wyjazdu. :) Z wrażenia zgubiłem w śniegu batona i raz... eh... Wjechaliśmy na najwyższy szczyt, zjechaliśmy z trasy na dziewicze tereny nie dotknięte nartą. To coś o czymś kiedyś marzyłem. Parę rad od trenera -- kazał się odchylić na tyły (czyli wprost przeciwnie do jazdy na krawędzi), podskakiwać jak sarenka po każdym zakręcie, ale pod żadnym pozorem się nie zatrzymywać. Nie posłuchałem, bo było stromo. Cholernie stromo. :P Ruszyłem jako pierwszy z grupy. Jeden skok, narty poleciały w puch, ja w śnieg po kolana, stoję -- ale pamiętałem, że mam podskoczyć. Tak podskoczyłem, że wypiąłem się z desek przywalonych śniegiem, poleciałem w górę i wbiłem się głową w puch. Z białego sterczały tylko czerwone buty i kije, które dzielnie dzierżyłem w dłoniach do samego końca. :P Z mojego punktu widzenia to było komiczne, ale reszta mało się nie posrała ze śmiechu. :D Standardowo kamery nie było w pogotowiu. :P Po tym ciekawym doświadczeniu wróciliśmy do rzeczywistości, czyli przeoranych przez narciarzy stoków, kupy muld i walki o życie, dosłownie. Ale była nadzieja, że przejadą to ratrakami, w nocy lekko przymrozi i będzie cudnie. Nadzieja matką głupich... Tu przerwę odnośnie śniegu, bo po południu natomiast pojechałem do Grenoble... słuchajcie, nie pijcie wina z 3L worka a tym bardziej z 5L baniaka, bo nie nie ma się nad tym kontroli niczym nowicjusz jadący na krawędziach po lodzie -- następnego dnia można zawalić trening. :P

Zatem we wtorek, zwlekłem się rano z "ciężką chorobą żołądka" i poległem ponownie. Świeciło słońce, ale było zimno, bardzo zimno. Dojechałem po odespaniu, na druga część szkolenia. Zastałem "lampę", ledwo zrobione stoki (i to też nie wszystkie), i totalną "zupę". Jak ktoś był w górach gdzie spadło dużo śniegu a potem przyszło "lato" to wie o czym mówię. Na stoku leżał po prostu ryż. Jazda była łatwa, przyjemna i... wilgotna. Rano natomiast było bardzo przyjemnie, gdy smacznie spałem a moja grupa sportowa ćwiczyła pozycję zjazdową. Przez leniwych i olewczych żabojadów, co się nie przyłożyli do swojej pracy, człowiek z zespołu wpadł na kawałek (dosłownie 3x5m) nieugniecionego przez ratrak zgruzowanego śniegu. Złapał na tym krawędź i wyrżnął przy prędkości ~60/h łamiąc sobie wzdłużnie kość w śródręczu (tą odpowiadającą za trzymanie palca środkowego). Gips na dłoń, ale jeździł dalej bez jednego kija. Ale to nie jedyne straty tego dnia. Żona moja rodzona pierwsza i nieostatnia, snowboardzistka, też przyglebiła, rozpekła kask i straciła pamięć. I tak ją cyklicznie traciła... Na nieszczęście nie zapomniała kto jest jej mężem i muszę się męczyć dalej. :P Walnęła o 14, a od 12 do 16 nic nie pamięta, pomimo że od wypadku wielokrotnie parę osób jej powtarzało co się stało. Wypadek ogólnie nie był groźny, po prostu deska się uślizgnęła i upadła do tyłu uderzając lekko głową w śnieg. Problemu upatruję w jej gównianym kasku (choć nie był wcale z tych najtańszych). Klamra regulująca dopasowanie do czaszki jest źle zawieszona i w momencie uderzenia z tyłu, wbija się w głowę a z drugiej strony łamie kask. Tuż przed wyjazdem wymienialiśmy kask na nowy, bo zauważyliśmy że poprzedni też był pęknięty w tym samym miejscu, choć nie zanotował w zasadzie większego uderzenia.

Środa, żabojady przejechały ratrakami, ale w nocy ostro przymroziło i było totalne lodowisko. Jeździło się przeokropnie. Żabojady znowu dały popis nieróbstwa. Ścieżki do domków to była jedna wielka ślizgawka. Lekarz kazał żonie odpuścić jazdę na 2-3 dni (czyli w zasadzie do końca), więc poszła tylko popatrzeć jak jeżdżą bąble i w drodze po jedzenie dla nich znowu by sobie łeb rozbiła na ścieżce do hotelu. Dopiero jak w recepcji poleciały joby, to posypali łaskawie żwirkiem, co i tak wiele sytuacji nie poprawiło.

Czwartek zaczął się podobnie jak środa, czyli mroźnie, ale po południu przyszedł ciepły front+7 stopni, więc zrobiła się totalna zupa. Jak doszedłem do hotelu, to miałem nogawki po uda nasiąknięte wodą. :( W nocy zapowiadali przymrozek, więc zapowiadała się znowu rzeźnia dnia następnego.

Piątek stał pod znakiem zawodów. Liczyliśmy na wiele, tymczasem przywitała nas temperatura +10 stopni. Deszcz. Pierwsze krzesła, widoczność 50 metrów. Drugie krzesła/gondola widoczność... zerowa. Do tego przeraźliwy wiatr. Jadąc czułem się jak pilot Jaka w Smoleńsku. Udało się zjechać na czuja. Zawody nie odbyły się, po 2h byłem w hotelu totalnie przemoczony i wk... Zaczęliśmy po chwili pakowanie się i dzisiaj o 12 już wjeżdżaliśmy do PL.

Z wyjazdu jestem piekielnie niezadowolony -- takiej kiszki pogodowej (choć tu wiadomo, nie poradzi się -- ale to i tak dosyć nietypowe na tę porę roku) i nieróbstwa organizacyjnego (francuzów) jeszcze nie doświadczyłem. Przykład, stoi trzech łachów przy wyciągu i się patrzą, a klienci siadają na mokrych/zaśnieżonych krzesłach. W Austrii w grudniu dawali karnet za darmo a obsługujący latali ze szmatą/szczotą i czyścili -- a tu ch.j długi centkowany kręty -- 20cm śniegu na siedzisku i tyleż samo na oparciu? Spoko, narciarze dadzą se radę sprzątnąć zanim zasiądą... Jedyny plus z tego wyjazdu -- Majka złapała bakcyla :D i strasznie płakała jak nie daliśmy jej jeździć po deszczu i wyjeżdżaliśmy... :( Cóż, w tym roku Francja nie była elegancja.

Poniżej filmy z jazdy Majki (4 lata) i koleżanki Weroniki (3,5 roku) po 4 dniach jazd.
Tu uwaga, w drugiej części film mrożący krew w żyłach! To kamikadze to AFAIK Dominika, w ogóle zero kontroli. :P
http://youtu.be/WiaZwXB3Ido
Majka i Weronika na talerzu:
http://youtu.be/gk4LW4NrmlU
http://youtu.be/WxS5N2R98ds
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez kozub007 » 3 lut 2013, 15:44

kur** ale kiszka z pogodą :/ ja wyjazd mam od piątku i mam nadzieje że tego nie będzie. Ja niestety mam mordę niewyparzoną i czasami za to cierpię ale wywalczyć swoje potrafię więc lepiej niech nie zaczynają:D

dzisiaj byłem w Ustroniu na czantorii. Warunki od godziny 8.00 – 10.00 super, warstwa puchu ok 20 cm więc jakoś to szło. Od 10 ludzie wyszli z lasu i zrobiło się ciasno + ślisko więc dupa obita, na górnej stacji mocno wiało i podnosiło zmrożony śnieg (chyba każdy wie jak to boli na twarzy)

dobra nie będę sie rozpisywał.... w piątek wyjazd przypomnijcie mi 18-19 lutego jak przyjadę żeby napisać co i jak było :)
[b]Chcesz zarobić pare groszy? mam 2 sprawdzone programy partnerskie więcej info na priv :)[/b]
Forumowicz
 
Od: 10 paź 2009, 14:04
Posty: 48
Skąd: katowice
Auto: mazda 323F BA 1997 1,5

Postprzez Myjk » 3 lut 2013, 17:39

Pogoda to jakaś masakra. Nie wspomniałem o podróży. W tamtę stronę było zimno i mgły. Raz wpadłem w takie mlego, że trzeba było na stradzie zwolnić do 40/h. U Niemca walił śnieg, potem w Szwajcarii przymroziło do -28 i też mgły -- auto było całe białe od szronu. We FR był spokój. Natomiast droga powrotna doprowadziła mnie do szału. 12h deszczu, myślałem, że szlag mnie trafi od tego hałasu. Potem deszcz zmienił się w śnieżycę, dopiero pod Wawą się uspokoiło.

Także życzę lepszych doświadczeń i dobrej pogody. Ja już szukam opiekuna dla Majki, bo mam niedosyt i w związku z tym ciąg na kolejny wyjazd na deski. W związku z tym chyba odpuszczę zakup nowego auta na rzecz wycieczek. ehheheh
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez Kamil » 4 lut 2013, 15:56

kozub007 napisał(a):kur** ale kiszka z pogodą :/ ja wyjazd mam od piątku i mam nadzieje że tego nie będzie. Ja niestety mam mordę niewyparzoną i czasami za to cierpię ale wywalczyć swoje potrafię więc lepiej niech nie zaczynają:D

dzisiaj byłem w Ustroniu na czantorii. Warunki od godziny 8.00 – 10.00 super, warstwa puchu ok 20 cm więc jakoś to szło. Od 10 ludzie wyszli z lasu i zrobiło się ciasno + ślisko więc dupa obita, na górnej stacji mocno wiało i podnosiło zmrożony śnieg (chyba każdy wie jak to boli na twarzy)

dobra nie będę sie rozpisywał.... w piątek wyjazd przypomnijcie mi 18-19 lutego jak przyjadę żeby napisać co i jak było :)


Ja tez w piatek planuje wyjazd na narty wiec co chwile patrze na relacje z poludnia i modle sie o snieg i przynajmniej o -6 stopni,
Początkujący
 
Od: 30 sty 2013, 10:32
Posty: 9
Auto: Mazda 6, Hatchback, 2002, benzyna, Silnik:1798 cm³ (Moc 120 KM / 88 kW)

Postprzez nemi » 4 lut 2013, 17:08

Ja też wybrałem się na narty :D. Pierwszy raz w życiu jeździłem, drugi raz miałem narty na nogach. Nie zaliczyłem ani jednej gleby nawet. Fakt, że ćwiczyłem tylko kilkadziesiąt metrów 20-30 sekund zjazd i potem taszczyłem narty kawałek pod górę. Tak się zastanawiam, czy kijki takiemu początkującemu pomagają, czy przeszkadzają, ale jeździłem bez – zostały w piwnicy <lol>.

Byłem w wyjątkowo górskiej miejscowości – w Lublinie :).
Forumowicz
 
Od: 21 sie 2004, 14:20
Posty: 7476 (100/270)

Postprzez Myjk » 4 lut 2013, 23:24

nemi napisał(a):Nie zaliczyłem ani jednej gleby nawet.

Łe. Jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz. :P

nemi napisał(a):czy kijki takiemu początkującemu pomagają

Kije zawsze pomagają. Nie tylko w utrzymaniu równowagi (niczym tyczka dla linoskoczka), ale pośrednio wymuszają także odpowiednią pozycję zjazdową. Dla początkującego bardzo pożyteczne, bo pomagają markować skręt. Generalnie nie ma dobrej nauki jazdy na nartach bez kijów. :P

BTW http://www.youtube.com/watch?v=YZLtomN9DEY
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez Krzemol » 5 lut 2013, 23:41

Jeździłem bez kijków odkąd pamiętam, może parę zjazdów z nimi zaliczyłem ale dawno. Generalnie lepiej mi się jeździ bez, ale co kto lubi ;) . Ech, ferie dopiero w piątek mi się zaczynają... Kasy na dalszy wypad nie ma, więc pewnie Wisłę kilka razy odwiedzę. Lepsze to niż nic.
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 4 mar 2010, 23:11
Posty: 1563 (258/84)
Skąd: Ruda Śląska
Auto: Alfa Romeo Giulietta Quadrifoglio Verde 1.75TBi 235KM '11r

Postprzez nemi » 6 lut 2013, 09:05

Myjk napisał(a):Łe. Jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz. :P

Jak pierwszy raz miałem narty na nogach, to się wywracałem za wszystkie czasy :P.

Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie nauczę się więcej i zacznę jeździć :). Całkiem fajnie jest :).
Forumowicz
 
Od: 21 sie 2004, 14:20
Posty: 7476 (100/270)

Postprzez Myjk » 6 lut 2013, 09:15

Krzemol1994 napisał(a):Jeździłem bez kijków odkąd pamiętam, może parę zjazdów z nimi zaliczyłem ale dawno.

Na początku uczyłem się jeździć z kijami, potem przestałem ich używać przy zakrętach i się ich pozbyłem, jeżdżąc tak dwa sezony. Wraz z lekcjami carvingu okazały się bardzo przydatne, wręcz niezbędne -- właśnie do utrzymania dobrego (ba)lansu. ;)

nemi napisał(a):Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie nauczę się więcej i zacznę jeździć

Polecam jazdę z dobrym instruktorem -- otwiera się zupełnie inny wymiar jazdy na nartach. :P
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez slisman » 7 lut 2013, 14:15

Na początku instruktor bardzo pomaga.
Polecam też się rozeznać , bo na zorganizowanych wyjazdach instruktor bardzo często jest w cenie, a ludzie z tego nie korzystają :P

Choć dawno temu, jeszcze na obozach w czasach szkolnych bywało tak , że instruktor nie bardzo ogarniał narciarstwo i nie był w stanie niektórych czegokolwiek nauczyć :P



a tak BTW, polecam teraz na Eurosporcie transmisje MŚ w narciarstwie alpejskim w Schladming
http://www.schladming-dachstein.at/pl/news/ski-wm-2013

aż miło popatrzeć :P
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 lut 2010, 15:49
Posty: 981 (42/24)
Skąd: Trójmiasto
Auto: Ford Explorer 4.0 SOHC V6 205 km

Postprzez kozub007 » 17 lut 2013, 11:59

siamanko
właśnie wróciłem z les 2 alpes (francja). muszę przyznać że wyjazd był [tiiit] pomimo kilku dni gdzie natura sprawiała problemy.

no to jedziemy :

dzień 1 mgła na całego ogólnie było widać do 3 m więc lipa na całego, widoczność była taka że na śniegu nie było widać struktury czy są muldy czy nie. cały czas naparza śnieg

dzień 2 taki sam jak pierwszy poza tym że męczyła mnie choroba wysokościowa i kac

dzień 3 stoki przygotowane na freeride czyli nic nie zrobione i ok 1 m śniegu na trasach ale mi i ekipie się podobało bo było to coś nowego ;)

dzień 4 [tiiit]!!!! słonko, wszystko wyratrakowane, śr temperatura od -12 do -16 stopni

dzień 5 jak wyżej, tylko zaczęło wiać

ostatni dzień 6 również jak 2 poprzednie, bez zastrzeżeń.

jechałem tam z ekipą snowshow już drugi raz i ekipa ogarnia temat polecam na przyszłość. jeden mankament był taki że każda ekipa mieszkała w różnych budynkach i zrobienie imprezki było ciężkie ale nie niewykonalne :]
[b]Chcesz zarobić pare groszy? mam 2 sprawdzone programy partnerskie więcej info na priv :)[/b]
Forumowicz
 
Od: 10 paź 2009, 14:04
Posty: 48
Skąd: katowice
Auto: mazda 323F BA 1997 1,5

Postprzez Myjk » 19 lut 2013, 09:33

Chyba ten region koło Grenoble to jakaś padaczka. W regionie Risoul i Les Orres nie było takich cyrków pogodowych. Ja już narty wysmarowałem, sprężynki w wiązaniach odpuściłem i odwiesiłem na kołek w tym sezonie -- teraz czekam na 2 tygodnie Egiptu dla odmiany. Hm... może da się po piasku pojeździć na nartach? :D
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez kozub007 » 19 lut 2013, 16:00

z wielką chęcią pojechał bym jeszcze raz ;) było super śmigać nad chmurami
[b]Chcesz zarobić pare groszy? mam 2 sprawdzone programy partnerskie więcej info na priv :)[/b]
Forumowicz
 
Od: 10 paź 2009, 14:04
Posty: 48
Skąd: katowice
Auto: mazda 323F BA 1997 1,5

Postprzez Myjk » 9 mar 2013, 19:46

Znowu zima za oknem, akurat wrzuciłem do galerii to się nie będzie kłócić. ;)
http://www.emide.pl/galeria/index.php?T ... Francja_CH
Foty copyright RASC z lepszej pogody ;)

Zajawki:

Obrazek

Obrazek
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez pokar » 8 gru 2013, 13:50

Kuźwa...
Otwarcie sezonu a my w domu, bo Maździna na kanale stoi...
żona nie jest zachwycona, możecie sobie wyobrazić...
Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 11 lip 2013, 20:51
Posty: 85 (2/0)
Skąd: Wrocław
Auto: Mazda 3 BK Y6 2006r. przedlift

Postprzez Myjk » 8 gru 2013, 14:15

Heh, u mnie otwarcie sezonu zaczęło się wczoraj od zakupów pod styczniowy wyjazd rodzinny gdzie 5-letnia Majka będzie śmigać cały dzień z instruktorem tym samym rodzice będą woooolni. ;) W tym roku wracamy do Les Orres we Francji. Mam nadzieję, że w ym roku uda się przelecieć samolotem. Już się nie mogę doczekać. Niestety ze względu na nawał pracy odpadł mi za tydzień wyjazd do Austrii. :( Trzeba będzie nadrobić w nowym roku, chcę odwiedzić marmoladę -- ktoś tam gościł?
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez pokar » 9 gru 2013, 23:26

no to rozpocząłeś co najwyżej sezon zakupowy <glupek2>
Maździocha nadal wisi na podnośniku i kiwa kolkami w powietrzu odmawiając współpracy z mechanikiem. Liczę, że mu ulegnie i polecimy na weekend choć na 4 godzinki na Czarną Górę. Trzeba szlifować formę, bo w styczniu Słowacja i Donovale.
Może się uda uskładać na jakiś przedłużony weekend w Austrii, co sobie obiecujemy od dwóch sezonów...
o ile auto nie zeżre oszczędności tfu tfu....
Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 11 lip 2013, 20:51
Posty: 85 (2/0)
Skąd: Wrocław
Auto: Mazda 3 BK Y6 2006r. przedlift

Postprzez slisman » 11 gru 2013, 23:45

Ja w tym roku tylko Polska...choć w sumie bez różnicy, bo i tak rozstawiamy tylko slalom i giganta i cały dzień klepiemy. Setki kilometrów tras nam nie potrzebne :) Sezon zaczynam 2 stycznia w Wiśle <jupi>

No ale jakieś slalomki ciekawe muszę kupić :(
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 lut 2010, 15:49
Posty: 981 (42/24)
Skąd: Trójmiasto
Auto: Ford Explorer 4.0 SOHC V6 205 km

Postprzez pokar » 13 gru 2013, 20:59

pokar napisał(a):no to rozpocząłeś co najwyżej sezon zakupowy <glupek2>
Maździocha nadal wisi na podnośniku i kiwa kolkami w powietrzu odmawiając współpracy z mechanikiem. Liczę, że mu ulegnie i polecimy na weekend choć na 4 godzinki na Czarną Górę. Trzeba szlifować formę, bo w styczniu Słowacja i Donovale.
Może się uda uskładać na jakiś przedłużony weekend w Austrii, co sobie obiecujemy od dwóch sezonów...
o ile auto nie zeżre oszczędności tfu tfu....


No i trochę wykrakałem. Padł zawór regulacji ciśnienia układu CR i poszło się szczypać 9 stówek w diagnostyką, holowaniem i robocizną. A mech kazał składać pieniążki na sprawdzenie i regenerację wtrysków za miesiąc – dwa.
Ten sezon będzie skromniejszy od poprzedniego <płacze>
Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 11 lip 2013, 20:51
Posty: 85 (2/0)
Skąd: Wrocław
Auto: Mazda 3 BK Y6 2006r. przedlift

Postprzez slisman » 16 gru 2013, 17:44

Coś mi się rozpoczęcie sezony chyba przesunie – prognozy są słabe dla Wisły...póki co 20 cm śniegu, z mrozami słabo :(

A zakupiłem slalomki Nordica Dobermann sl pro xbi ct z 2010/2011 :D Ktoś je ujeżdżał może?
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 lut 2010, 15:49
Posty: 981 (42/24)
Skąd: Trójmiasto
Auto: Ford Explorer 4.0 SOHC V6 205 km

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

Moderator

Moderatorzy Hyde Park