Ja slyszalem, ze w gostyninie to jedynie mozna [tiiit] dobrze obskoczyc, a nie wozek widlowy naprawic. Podeslalem koledze ten artykul. Z dobrego serca. Mowie – masz tu. Ty na tych wozkach jezdzisz, to tobie sie przyda. Nie dalej jak wczoraj spotykam go na ulicy i pytam "no i jak te rady?". Malo mi mordy nie obil. Mowi, nie dosc, ze ostatnio zona mnie zostawila, pies zdechl (dla nie wtajemniczonych – historia z farba do dachowki oraz oraz 'polerowaniem lakieru') to teraz szef mnie z roboty wyjebal po zastosowaniu sie do powyzszych rad. Takze w imieniu kolegi nie polecam. On stracil robote, a ja kolege