dla proby probowalem ruszyc pod bardzo stroma gorke pokryta lodem, w czasie jak bylo okolo 1 stopien powyzej zera (lod + woda = absolutnie niemozliwe ruszenie na pochylosci)
efekt byl taki ze ciagalo kierownica raz w prawo raz w lewo coraz szybciej, uklad TCS przyhamowywal prawe i lewe kolo na zmiane z coraz wieksza czestotliwoscia az doslownie pare razy na sekunde kazde kolo bylo hamowane, silnik zgasl, "zadusil sie", specjalnie nie wciskalem sprzegla zeby zobaczyc do czego to doprowadzi... cala akcja trwala jakies 2-3 sekundy zanim TCS tak hamowal kola ze az zadusil silnik, po tym bylo czuc sprzeglo
moja teoria jest taka ze mialem lekko podwyzszone obroty (nie pamietam juz, moze 1500 obr/min) czyli moment juz byl spory, kola byly hamowane, ale ze tarcza hamulcowa a klocek ma wiekszy wspolczynnik tarcia niz tarcza sprzegla a kolo zamahowane to po prostu byl uslizg na tarczy
inaczej mowiac silnik napedzal caly czas kola ktore byly hamowane i puscill najslabszy element, czyli nastapil poslizg na tarczy sprzegla – stad smrod