Wyciszenie trzaskających elementów w samochodzie – GD
Napisane: 14 maja 2005, 23:07
Jeżdżąc jeszcze poldolodem strasznie mnie wkurzało ze cos mi stuka puka trzeszczy a gdy zajeżdżałem do warsztatów mówili ze tak ma być.
Po kupnie mojej madzi wsiadłem i oniemiałem nic nie stukało i trzeszczało(pierwsze wrażenie po przesiadce z peloponeza). Niestety było to tylko chwilowe złowrogie milczenie. Jak już huklo to z rozmachem.
Zaczęło się.
Pierwsze stukanie usłyszałem zjeżdżając w dół po brukowanej uliczce. Okazało się ze walnęło łożysko w podporze przykręcanej do bloku silnika. Zrobiłem, ale kupa kasy, bo mi wcisnęli ze nie da się łożyska zregenerować tylko trzeba cala pól os wymienić (dałem 800 za używaną).
Zadowolony wsiadam do samochodu a tu znowu stuka puka. Następna wizyta w warsztacie no i znowu końcówki drążka stabilizatora + gumki, końcówki drążków.
Pewien taksówkarz spotkany w tym warsztacie powiedział mi ze cos dziwnie ten silnik działa jak by na jeden cylinder nie chodzil. Odpowiedzialem mu ze to pewnie tłumik gdzieś jest dziurawy. Jego słowa były niestety prawdziwe.
Po przejechaniu 1.500Km od kupna jadąc do stalowej woli stukot nasilał się coraz bardziej. Waliło coraz głośniej i głośniej. Dojechałem do stalowej widząc już dymek w tylnym lusterku sugerujący ze to jednak nie tłumik. Pojechałem do dieslowca a ten mi z grubej rury "Panie silnik do wymiany". Nawet bym nie dojechał do wawy z powrotem. Zostawiłem samochód i zacząłem kołować następny silnik. Po większych lub mniejszych problemach udało się kupić w bardzo dobrym stanie.
Moje bardzo nadszarpnięte nerwy i finanse na chwile mogły odpocząć. Ale po paru miesiącach znowu się zaczęło. Zaczął mi przegub siadać. Wymieniłem.
Potem znowu spokój.
Walka z hałasującym drążkiem zmiany biegów tez nie obyła się bez komplikacji. Na łączeniu (pod podwoziem) wyrobila sie tulejka plastikowa i zaczęło burczeć. Najpierw metalowa śruba o większej średnicy, ale to nie zdało egzaminu potem powrót do oryginału.
Jakiś miesiąc temu urwała mi się złączka elastyczna w wydechu.
Pojechałem po karmę dla psa i wsiadając pod sklepem odpalam a tu mi mało mi głowy nie rozerwało. Matko jak ten diesel hałasuje bez szczelnego wydechu. Sobota a ja musiałem jeszcze jeździć wiec zacząłem szukać warsztatu. Jaki wstyd było jeździć takim traktorem po mieście ludzie się gapia a ja się śmieje. Ciężko było, ale ubłagałem żeby mi to zrobili jeszcze tego samego dnia. Ulga dla moich biednych uszu była niesamowita po skończonej wymianie, ale dowiedziałem się ponad to, ze stara złączka była od cienko cienko, (jakie ja jeszcze kwiatki w tym samochodzie odkryje to tylko sam Najwyższy wie)
Walka trwała dalej.
Będąc u Jaca626 przy poprawianiu zamka od maski, wypatrzył on ze nie mam końcówki od układu doprowadzającego powietrze, który montowany jest w pod błotnikiem. Dostałem go (wielkie dzięki JACU) i czekał na zamontowanie. Podczas montażu owej części usunąłem dwa hałasy za jednym razem, czyli ćwierkający błotnik + tłumik szmerów .
Jacek naprawił także usterkę związana z rzężącym wiatrakiem od nawiewu, który był po prostu na odwrót podłączony i wyciągał powietrze zamiast wdmuchiwać.
Poza tym wymieniłem uszczelkę gumowa od pasażera, bo stara przez opadające drzwi była w stanie agonalnym (drzwi już nie opadają dwie podkładki pod zawias + JACU626 ).
I był by to koniec jednak dwa dni temu padło mi łożysko w [jakim?] kole. Już wymieniłem.
Została mi jeszcze popsuta roleta zawiasy do przesmarowania, wyciszenie podłogi (blacha najpierw) i jeszcze wiele innych.
Tak właśnie wygląda moja walka z hałasem, ale mam nadzieje ze nie przerodzi się ona w walkę z wiatrakami
Pozdrawiam Martinek
Po kupnie mojej madzi wsiadłem i oniemiałem nic nie stukało i trzeszczało(pierwsze wrażenie po przesiadce z peloponeza). Niestety było to tylko chwilowe złowrogie milczenie. Jak już huklo to z rozmachem.
Zaczęło się.
Pierwsze stukanie usłyszałem zjeżdżając w dół po brukowanej uliczce. Okazało się ze walnęło łożysko w podporze przykręcanej do bloku silnika. Zrobiłem, ale kupa kasy, bo mi wcisnęli ze nie da się łożyska zregenerować tylko trzeba cala pól os wymienić (dałem 800 za używaną).
Zadowolony wsiadam do samochodu a tu znowu stuka puka. Następna wizyta w warsztacie no i znowu końcówki drążka stabilizatora + gumki, końcówki drążków.
Pewien taksówkarz spotkany w tym warsztacie powiedział mi ze cos dziwnie ten silnik działa jak by na jeden cylinder nie chodzil. Odpowiedzialem mu ze to pewnie tłumik gdzieś jest dziurawy. Jego słowa były niestety prawdziwe.
Po przejechaniu 1.500Km od kupna jadąc do stalowej woli stukot nasilał się coraz bardziej. Waliło coraz głośniej i głośniej. Dojechałem do stalowej widząc już dymek w tylnym lusterku sugerujący ze to jednak nie tłumik. Pojechałem do dieslowca a ten mi z grubej rury "Panie silnik do wymiany". Nawet bym nie dojechał do wawy z powrotem. Zostawiłem samochód i zacząłem kołować następny silnik. Po większych lub mniejszych problemach udało się kupić w bardzo dobrym stanie.
Moje bardzo nadszarpnięte nerwy i finanse na chwile mogły odpocząć. Ale po paru miesiącach znowu się zaczęło. Zaczął mi przegub siadać. Wymieniłem.
Potem znowu spokój.
Walka z hałasującym drążkiem zmiany biegów tez nie obyła się bez komplikacji. Na łączeniu (pod podwoziem) wyrobila sie tulejka plastikowa i zaczęło burczeć. Najpierw metalowa śruba o większej średnicy, ale to nie zdało egzaminu potem powrót do oryginału.
Jakiś miesiąc temu urwała mi się złączka elastyczna w wydechu.
Pojechałem po karmę dla psa i wsiadając pod sklepem odpalam a tu mi mało mi głowy nie rozerwało. Matko jak ten diesel hałasuje bez szczelnego wydechu. Sobota a ja musiałem jeszcze jeździć wiec zacząłem szukać warsztatu. Jaki wstyd było jeździć takim traktorem po mieście ludzie się gapia a ja się śmieje. Ciężko było, ale ubłagałem żeby mi to zrobili jeszcze tego samego dnia. Ulga dla moich biednych uszu była niesamowita po skończonej wymianie, ale dowiedziałem się ponad to, ze stara złączka była od cienko cienko, (jakie ja jeszcze kwiatki w tym samochodzie odkryje to tylko sam Najwyższy wie)
Walka trwała dalej.
Będąc u Jaca626 przy poprawianiu zamka od maski, wypatrzył on ze nie mam końcówki od układu doprowadzającego powietrze, który montowany jest w pod błotnikiem. Dostałem go (wielkie dzięki JACU) i czekał na zamontowanie. Podczas montażu owej części usunąłem dwa hałasy za jednym razem, czyli ćwierkający błotnik + tłumik szmerów .
Jacek naprawił także usterkę związana z rzężącym wiatrakiem od nawiewu, który był po prostu na odwrót podłączony i wyciągał powietrze zamiast wdmuchiwać.
Poza tym wymieniłem uszczelkę gumowa od pasażera, bo stara przez opadające drzwi była w stanie agonalnym (drzwi już nie opadają dwie podkładki pod zawias + JACU626 ).
I był by to koniec jednak dwa dni temu padło mi łożysko w [jakim?] kole. Już wymieniłem.
Została mi jeszcze popsuta roleta zawiasy do przesmarowania, wyciszenie podłogi (blacha najpierw) i jeszcze wiele innych.
Tak właśnie wygląda moja walka z hałasem, ale mam nadzieje ze nie przerodzi się ona w walkę z wiatrakami
Pozdrawiam Martinek