Cóż. Przyszedł więc czas i na moją wypowiedź. No to do roboty...
yasiu napisał(a):Na gtechu 8,3 do setki
Prawie. G-Tech mierzy czas w zakresie prędkości od 0 do 96km/h. Czyli do setki miałbyś czas: 8,65 sek. Ale nie będę czepiał się szczegółów.
Ta chwila jest najlepszą na podsumowanie faktów:
Czarny nagar na końcówce rury wydechowej.
Kłęby czarnego dymu podczas nagłego przyspieszania.
Bialy kolor spalin.
Bąbelki w chłodnicy.
Znaczące, jednak nieustabilizowane zużycie oleju silnikowego.
Hałasujące szklanki.
Moc na niezmienionym poziomie.
Wolne obroty na poziomie 2000 obr./min.
Zacznę od ostatniego. Może jak kupiłes furkę, to już tak miałeś. Więc nie możesz powiedzieć, czy oferowana przez silnik moc jest normą czy może jest zbyt niska, choć dla Ciebie wystarczająca. Poza tym nie zapominaj, iż jest to V6, czyli jedna głowica może być do bani, zaś na drugiej może nadrabiać straty z tej pierwszej. Dodatkowo V6 mają znacznie lepsza kulturę pracy od rzędówek, więc różnicy w jakości (czytaj: spokoju, kulturze, płynności) pracy silnika może dlatego nie dostrzegłeś.
Biały kolor spalin, bąbelki w chłodnicy świadczą o wydmuchanej uszzelce pod głowicą a nie o połykaniu dużych ilości oleju. Nie twierdzę, że tak nie jest, ale w takim przypadku winien być niebieski kolor spalin. Chłodziwo z układu chłodzenia w wyniku podciśnienia w komorze spalania, dostaje się do niej i z powodu panującej tam wysokiej temperatury zamienia się w obłoki pary wodnej, która wraz ze spalinami wydostaje się układem odprowadzania spalin. Powinieneś nawet wyczuć w spalinach zapach chłodziwa, gdyż posiada on charakterystyczną woń.
Natomiast bąbeliki w chłodnicy biorą się z tego samego, lecz przy nadciśnieniu (proces sprężania – nawet do 13 barów) w komorze spalania. Wówczas spaliny pod dużym ciśnieniem przedzierają się przez najsłabszy punkt wadliwej uszczelki, uchodząc układem chłodzenia, a dokładniej korkiem od chłodnicy. Jest to o tyle niebezpieczne, gdyż układ może się zapowietrzać w wyniku czego może dojść do przegrzania silnika i zatarcia tulei (gładzi) cylindrów.
Zużycie oleju i za razem brak niebieskiego lub czarnego kopciucha za autem ciężko wytłumaczyć, ale nie jest to niemożliwe. Otóż tuman czarnego dymu masz zawsze rano. Wtedy silnik jest zimny i w wielu autach tak się dzieje. Układ zimny, świece również, wszystko jeszcze nie działa tak, jak powinno, więc można to sobie jakoś wytłumaczyć. Ale... Ale gdzie ten olej? Cóż. Tu kłania się coś, o czym wspomniał
Jaksa – gość, który od 10 lat naprawia japończyki i jest autorytetem na tym FORUM w sprawach dolegliwości Naszych pojazdów. Mianowicie masz padnięte pierścienie olejowe, które prawdopodobnie pod dużym obciążeniem puszczają olej do komory spalania i tam ów olej silnikowy wydostaje się na dwa sposoby. Pierwszy, to wraz ze spalinami przy nadciśnieniu dostaje się do ukłądu chłodzenia. Gdzie miesza się z chłodziwem – zapewne po wierzchu pływają smugi olejowe, tłuste plamy, itp. Drugim zaś ujściem jest układ wydechowy, którym wraz ze spalinami wydostaje się do środowiska. Jednak w całej mieszaninie gazów najwięcej jest pary wodnej, więc aż tak bardzo nie widac tego oleju, gdyż jest on zdoinowany oparami z płynu chłodzącego. Ale na końcówce rury wydechowej widać efekty spalania oleju. Możliwe, że tłumik chlapie cieczą, ale tym raczej bym się nie przejmował, bo to akurat jest efekt pracy katalizatora (para wodna).
Para wodna bierze się z komory spalania do której dostaje się płyn chłodzący z układu chłodzenia. Jak to jest więc możliwe, że płyn chłodzący jest zasysany, ale go nie ubywa z ukladu? Ubywa za to oleju i to w drastycznie dużych ilościach... Może należy to wytłumaczyć tak, iż w jednym cyklu zasysana jest ciecz z układu chłodzenia a w drugim zaś wtłaczana to niego ciecz w postaci oleju silnikowego. Dlatego też pewna jego część – choć nie dominująca – wydostaje się wraz ze spalinami ukladem wydechowym, zaś druga jego część przedostaje się do ukłądu chłodzenia, uzupełniając nieodbory płynu chłodzącego. Myślę, że jest to jak najbardziej możliwe...
Wolne obroty na ssaniu masz zbyt duże. Zapewne należałoby je podregulować, gdyż prawidłowo powinny oscylować w okolicach 1.500 obr./min. Jeśli są tylko równe, ale zbyt wsokie, to regulacja powinna pomóc. Jeśli się wahają (falują), to dodatkowo dochodzi silnik krokowy, przepływomierz, przegrzewający silnik (zapowietrzony uklad chłodzenia), itp.).
Na koniec zostały jeszcze szklanki. One hałasują, bo:
ciągle mają zbyt mało oleju, więc pracują częściowo lekko na sucho.
są brudne i wypadałoby je porządnie przepłukać.
zużyły się sprzężyny przy popychaczach.
Co więc trzeba byłoby zrobić? Ojjj lista jest kosztowna:
Płukanie szklanek (dokładne) + ewentualna wymiana sprzężyn.
Wymiana uszczelki pod głowicą/głowicami.
Wymiana pierścieni olejowych (choć prawdopodobnie należałoby wymienić wszystkie pierścienie – oczywiście oryginalne) – zależy od stopnia sprężenia na poszczególnych cylindrach.
Wymiana płynu chłodzącego i oleju silnikowego wraz z filtrem olejowym.
Czyli tak naprawdę remont całej góry silnika a zasada u znawców tematu jest taka, że jak się robi górę, to i o dole nie wolno zapominać, bo się to zemści w niedługim czasie. Poza tym w japończykach panuje słuszne przekonanie, iż silnik robi się wyłącznie na oryginałach. Na zamiennikach remonty można przeprowadzać na 10, 20, niekiedy 40 tysięcy kilometrów i znów to samo.
Co do kosztów, to już informacię kolega Ci udzielił. Tak, to nie fikcja. 3.500 – 4.500zł to realne koszta remontu takiego silnika. Nie zapominaj, że masz V6, czyli tu wszystko liczy się niemal dwukrotnie, niż jakby było to w rzędówce.
Masz trzy wyjścia z tej sytuacji:
Jeździć, aż się rozpadnie. Lać olej, aż będzie go silnik spalał więcej, jak paliwa – może uda Ci się go przerobić na Diesel'a
Zrobić remot – kosztowny, ale wykonany profesjonalnie zapewni Ci długą i udaną symbiozę ze swoją Madzią przez wiele lat – chyba, że masz tendencje do katowania i zajeżdżania silników.
Swap innego silnika. Są firmy, które dają bodaj pół roku gwarancji na sprzedawane przez siebie używki z zachodu. One zazwyczaj są nieco droższe, niż od handlarzy, którzy nie dają gwarancji, lecz jak przez pół roku nic nie wyskoczy, to można przyjąć, że silnik jest – powiedzmy – igła. Oczywiście trzeba kontrolować nieustannie poziom oleju silnikowego, płynu chłodzącego, ogrzewanie, spaliny, moc, dynamikę, spalanie paliwa, oraz kulturę pracy jednostki napędowej, ale zapewne o tym już wiesz.
Zrozwiązanie problemu już masz. Teraz tylko powinieneś podjąć słuszną decyzję i nie opierniczać
Jaksy, bo on akurat może Ci remont w Twojej bryczce przeprowadzić tak, jak nikt inny...
Powodzenia.
Greet all...