Uruchamianie auta 'na pych'

Postprzez Artiks » 4 lis 2008, 10:35

Ja nie widziałem nic złego w paleniu auta na pych dopóki nie wybuchło mi nie spalone paliwo w wydechu. W rezultacie detonacja pchnęła conieco syfu , rdzy i wypełnienia kata na końcowy tłumik zatykając przelot a auta już nie dało się odpalić. Kat poszedł do wycięcia bo wkład się wytopił, wjechała rurka (auto służbowe <diabełek>) no i nowy końcowy bo i tak się rozsypywał . Od tego czasu odechciało mi się palić auto na pych <jelen>
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 29 gru 2006, 12:17
Posty: 1568 (0/1)
Skąd: Wrocław
Auto: 323F BA Z5 –> RENAULT LAGUNA III 2.0 DCI

Postprzez Myjk » 4 lis 2008, 10:49

Xavier napisał(a):Ech... widzę, że masz ZEROWE doświadczenie... Paliwa może zabraknąć chwilowo. Przykładowo jak "padną" wolne obroty – a zdarza się to nawet w Mazdach, BMW czy Ferrari, a nie tylko w „maluchach, trabantach albo wartburgach”. zeby W takiej sytuacji włączasz bieg i jedziesz dalej, a nie kręcisz rozrusznikiem.

O czym to ja pisałem? Że dobierzesz sobie sytuację odpowiednio pasującą pod Twoje argumenty?
Czemu wyciąłeś cytat odnośnie akumulatora/alternatora i nie odniosłeś się do tej sytuacji?
Nie wygodny wątek to był dla Ciebie?

W końcu skąd wiesz w momencie kiedy gaśnie Ci silnik braknie tylko "chwilowo" paliwa,
jesteś jakimś jasnowidzem? Pewnie tak. Co jeśli paliwo jest, a nie ma jednak iskry,
bo "nie ma" alternatora a co za tym idzie, akumulatora?

Xavier napisał(a):A kolegów Myjk i qlesh MY niczego nie nauczymy.

Ty na pewno nie. Nie jesteś dla mnie żadnym autorytetem.
Zwłaszcza po tym co zaprezentowałeś w tym wątku.
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez qlesh » 4 lis 2008, 12:02

st1545 napisał(a):qlesh, przytoczona przez Myjka (dziękuję) instrukcja nie zawiera zakazu uruchamiania auta na pych, tylko przestrogę, że takie postępowanie może wpłynąć na katalizator i sondę lambda czy co tam jeszcze

I znowu, czy ja odnosiłem się do części instrukcji obsługi zacytowanej tu przez kogokolwiek? Nie. Pewnie, że w instrukcjach napisane jest, że nie powinno się, czyli można to rozumieć = w sytuacjach awaryjnych należy. Co z tego, że nie ma zakazu. Co znaczy "nie powinno się"? Nie jestem filologiem i nie będę wyjaśniał.

Grzyby napisał(a):qlesh, nie czujesz w ogóle tematu?
Wali mnie to czy dbasz o auto i czy jest ono sprawne. Było konkretne pytanie co byś zrobił w sytuacji awaryjnej – a takie mogą się trafić niezależnie od stopnia dbania.

Nie czuję Twojego siadania na mnie. Co bym zrobił? Przede wszystkim nie dopuściłbym do takiej sytuacji, właśnie dbając o układ zapłonowy, co zresztą Cię wali więc najlepiej nie czytaj do końca. A jeżeli nie mógłbym odpalić samochodu z powodu słabego akumulatora to pożyczyłbym prąd z innego pojazdu. Czy nie było to jeszcze dla Ciebie oczywiste co bym zrobił?
Grzyby napisał(a):Kapcia też nigdy nie złapałeś bo wiesz gdzie leżą gwoździe?

No jakoś jeszcze nie złapałem, więc pewnie wiem gdzie leżą gwoździe <glupek2>
Grzyby napisał(a):qlesh napisał:
mniejsza z tym czy kulturalnie czy nie
Może dla Ciebie to nie robi różnicy – inni mogą być bardziej wyczuleni na chamstwo i wulgaryzmy, a tak Twoja wypowiedź wygląda.

Wulgaryzmy zostały napisane w taki sam sposób w jaki piszą je moderatorzy i nie tylko. Nie gniewaj się za pytanie, ale czy na forum są równi i równiejsi?

Myjk napisał(a):Xavier napisał:
A kolegów Myjk i qlesh MY niczego nie nauczymy.

Ty na pewno nie. Nie jesteś dla mnie żadnym autorytetem.
Zwłaszcza po tym co zaprezentowałeś w tym wątku.
Noś odblaski i żyj When I go driving I stay in my lane but getting cut off it makes me insane I open the glove box reach inside I'm gonna wreck this fucker's ride...Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 lut 2005, 03:28
Posty: 1628 (0/1)
Skąd: Tychy
Auto: matyczna ośmiobiegowa

Postprzez fazzi » 4 lis 2008, 12:07

Artiks
Jak na razie jesteś jedyna osobą, której coś się przytrafiło. Napisz dokładnie co zrobiłeś. Czy próbowałeś kręcić rozrusznikiem, w jakim stanie był akumulator, jak długo próbowaliście odpalić samochód zanim zapalił, czy miałeś wciśnięty do poru gaz itp. Słowem wszystko – bo o to chodzi żeby nikomu nie przytrafiały się takie sytuacje :)

qlesh Mój ojciec miał taką anegdotkę:
"Szedł chłop drogą i zobaczył na płocie napis DU*A. Pogłaskał, a w rękę weszła mu drzazga". Jednym słowem nie mędrcy książki piszą i ślepa wiara w słowo pisane jest zgubna dla człowieka. Wszędzie należy choć trochę myśleć. Zadawać pytania bo w ten sposób tropisz absurdy i nie dajesz się wytrzepać z ostatniego grosza.
Nie umniejszając nikomu:
Są ludzie który potrzebują wezwać montera do Neozdrady.
Są ludzie którzy potrzebują wezwać montera do instalacji TV Sat.
Są ludzie którzy oddają komputery do serwisu. (odkurzacze, radia i inne sprzęty)
Są ludzie którzy na wymianę filtra powietrza jadą do ASO.
Ja to wszystko robię sam i w ogromnej większości z 100% sukcesem. Mam 2 sprawne rączki i głowę od tego, by stwierdzić jakie zagrożenie niesie ze sobą dłubanie w czymśtam.
Prawda jest taka, że każdy producent chce zarobić na produkcie kilka razy. Nissan Micra przez wiele lat miał tę samą wadę – wyrabiający się synchronizator 5go biegu. Wszyscy o tym wiedzieli. Chodziło tylko o to żeby z czymś ludzie przyjeżdżali do serwisu. Głupia rura od odkurzacza, którą ostatnio musiałem dokupić (bo sama złączka nie jest w sprzedaży) kosztowała 120zł <szok>. To był kawałek cienkiej rurki z plastikiem i ze sprężynką na końcu – koszt produkcji 5 zł. Tak za każdym razem użytkownik jest robiony w jajo i straszony konsekwencjami jeśli się będzie próbował wyłamać z systemu.

Wracając już bardziej do tematu:
Dopuść do siebie informację, że ja wiem CO się może stać podczas pchania. Jeszcze zanim założyłem temat przejrzałem różne fora i doszedłem do wniosku, że NIKT i NIGDZIE nie pisze dlaczego to ma nastąpić. Co konkretnie powoduje uszkodzenie auta. Dlatego zadaję pytanie. A Ty klasyfikujesz mnie wśród najgorszych bo myślę i poddaję w wątpliwość zdobyte informacje.Te informacje ludzie przepisują z instrukcji i bardzo dobrze. Ba! Dodam od siebie – można się poślizgnąć i stłuc kolano – to dopiero ból! Ale jak stłukę kolano to będę wiedział co było tego powodem. Natomiast zerwanie paska rozrządu? Dla mnie to bujda do momentu aż ktoś mi powie dokładnie dlaczego istnieje taka możliwość i to nie na zasadzie, że może zdarzyć się to jak będę odpalał z 1go biegu przy prędkości 80km/h. Nie jestem idiotą – naprawdę. Wiem też że jeśli auto nie odpala po kręceniu rozrusznikiem 5 sekund to nie zapali po 15. I tak samo, że ciągniecie/pchanie samochodu 150m próbując odpalić nie ma sensu.
Jednym słowem FAKTY a nie GDYBANIA.
:)
Forumowicz
 
Od: 2 lip 2005, 14:16
Posty: 519
Skąd: Milanówek
Auto: były:
Mazda 323 F BG GT '89
Mazda MX-3 1.8 V6 '97
jest: Skoda Fabia :|

Postprzez Xavier » 4 lis 2008, 12:21

Myjk napisał(a):W końcu skąd wiesz w momencie kiedy gaśnie Ci silnik braknie tylko "chwilowo" paliwa,
jesteś jakimś jasnowidzem?

Nie jestem jasnowidzem, za to znam się trochę na mechanice, bo od 20 lat jeżdżę różnymi samochodami i nie jedno widziałem.
Myjk napisał(a):O czym to ja pisałem? Że dobierzesz sobie sytuację odpowiednio pasującą pod Twoje argumenty?
Czemu wyciąłeś cytat odnośnie akumulatora/alternatora i nie odniosłeś się do tej sytuacji?
Nie wygodny wątek to był dla Ciebie?

Kolego naucz się czytać ze zrozumieniem i się niepotrzebnie nie nadymaj. Nikt Ci tu krzywdy nie chce zrobić… forum jest po to by sobie pomagać.
O akumulatorze już Ci wcześniej pisałem. Co do awarii alternatora – pojedziesz póki nie rozładujesz całkowicie baterii. Na to nawet Twoje "kabelki' nie pomogą więc ten przykład nic nie wnosi.
Myjk napisał(a):Ja wolę kulturalnie pociągnąć kabelki, albo podładować akumulator.

Nigdy nie wyjeżdżasz poza teren zabudowany? ;)

Generalnie mając taką wiedzę jaką prezentujesz staraj się przestawić z „nadawania” na „odbiór” to może się czegoś praktycznego dowiesz od kolegów i nie będziesz musiał kiedyś stać na pustkowiu, nocą z instrukcją pod pachą i kabelkami w łapkach.... Zwłaszcza jak autko zgaśnie, a np. rozrusznik odmówi współpracy na co Twoje „kabelki” też nie pomogą podobnie jak ładowanie aku. :D
Odpalenie na pych pomoże i pozwoli spokojnie dojechać do domu bądź do najbliższego warsztatu bez pomocy lawety. :)
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 maja 2005, 17:03
Posty: 535 (0/1)
Skąd: Lodz

Postprzez Grzyby » 4 lis 2008, 12:34

qlesh napisał(a):Co bym zrobił? Przede wszystkim nie dopuściłbym do takiej sytuacji, właśnie dbając o układ zapłonowy, co zresztą Cię wali więc najlepiej nie czytaj do końca. A jeżeli nie mógłbym odpalić samochodu z powodu słabego akumulatora to pożyczyłbym prąd z innego pojazdu. Czy nie było to jeszcze dla Ciebie oczywiste co bym zrobił?

No teraz to wychodzi że jednak nie ogarniasz tematu jaki jest tutaj poruszony.
Czyli stojąc na jakimś zadupiu i nie mogąc odpalić auta ............ dbałbyś o układ zapłonowy? Jak? Pogłaskałbyś go? Odbył męską rozmowę? Nakrzyczał?
I auto samo by odpaliło jak rozumiem? Hmmmmm
A jak nie to np. 30km z buta do najbliższej chałupy gdzie może mają stacjonarny tel. do na zadupiu kom. nie działa?

Życzę Co żeby nie spotkało Cię np. coś takiego:
Xavier napisał(a):nie będziesz musiał kiedyś stać na pustkowiu, nocą z instrukcją pod pachą i kabelkami w łapkach.... Zwłaszcza jak autko zgaśnie, a np. rozrusznik odmówi współpracy na co Twoje „kabelki” też nie pomogą podobnie jak ładowanie aku

Wtedy też byś .............. dbał?
Czy jednak pchał?


qlesh napisał(a):Pewnie, że w instrukcjach napisane jest, że nie powinno się, czyli można to rozumieć = w sytuacjach awaryjnych należy

podstawowy błąd w założeniach – to Ty napisałeś że należy. Ja to odbieram że w takiej sytuacji jest to dopuszczalne.
Obrazek
d.pa
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2004, 23:09
Posty: 17082 (109/177)
Skąd: KIELCE
Auto: Suzuki Aerio 2.3l LPG '06
Renault Trafic 1.6 TT '16
Fiat Doblo 1.6 16V '01
Dacia DV 1.6 LPG '14
Fiat Panda VAN 1,1 LPG '05
Fiat Ducato Pilote First 62A, 2.5TDI, '98
Burstner Amara 535TK

Postprzez qlesh » 4 lis 2008, 12:48

Grzyby, mógłbyś pisać scenariusze do dreszczowców.

Grzyby napisał(a):Czyli stojąc na jakimś zadupiu i nie mogąc odpalić auta ............ dbałbyś o układ zapłonowy? Jak? Pogłaskałbyś go? Odbył męską rozmowę? Nakrzyczał?
I auto samo by odpaliło jak rozumiem? Hmmmmm
A jak nie to np. 30km z buta do najbliższej chałupy gdzie może mają stacjonarny tel. do na zadupiu kom. nie działa?

Nie ma szans żeby samochód mi nie odpalił z powodu słabego akumulatora, bo jest on sprawny, nie zostawiam auta z włączonymi odbiornikami prądu, słowem: prawidłowo go eksploatuję :) Więc "niestety", z akumulatorem nie zamierzam odbywać męskich rozmów :)
Grzyby napisał(a):Życzę Co żeby nie spotkało Cię np. coś takiego:
Xavier napisał:
nie będziesz musiał kiedyś stać na pustkowiu, nocą z instrukcją pod pachą i kabelkami w łapkach.... Zwłaszcza jak autko zgaśnie, a np. rozrusznik odmówi współpracy na co Twoje „kabelki” też nie pomogą podobnie jak ładowanie aku

Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć <piwo>
Noś odblaski i żyj When I go driving I stay in my lane but getting cut off it makes me insane I open the glove box reach inside I'm gonna wreck this fucker's ride...Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 lut 2005, 03:28
Posty: 1628 (0/1)
Skąd: Tychy
Auto: matyczna ośmiobiegowa

Postprzez say » 4 lis 2008, 12:52

Nawiazujac do problemow z silnikiem podczas jazdy z gorki, ale rowniez w czasie postoju, gdyby zgasl mi silnik, np. na luzie, pierwsza rzecza jaka bym zrobil, jako posiadacz 'kolizyjnego' diesla, to zatrzymalbym auto i sprawdzil pasek rozrzadu (klucz nr 10 lezy w bagazniku :) ) by ewentualnymi probami ponownego uruchomienia nie zwiekszyc, powstalych w tym przypadku, kosztow naprawy. Ponoc nie zawsze slychac pekanie paska (wiedza zaczerpnieta z relacji kolegow, ktorzy to przezyli).
Poprzednie auta (diesle i benzynowe) zapalalem na pych (padniety rozrosznik) jak rowniez na pozyczonym pradzie, w przypadku pchania zawsze wystarczalo kilka metrow, raz poddalem sie po ok 50m bo nie chcial kompletnie 'kooperowac' i zaczalem obawiac sie strzalu w wydechu.
Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 14 lip 2007, 08:58
Posty: 1620 (0/1)
Skąd: Szczecin
Auto: Premacy DiTD '02 7 os.
MB W168 1.4 Pb

Postprzez Myjk » 4 lis 2008, 13:03

Xavier napisał(a):Nie jestem jasnowidzem, za to znam się trochę na mechanice,
bo od 20 lat jeżdżę różnymi samochodami i nie jedno widziałem.

Na mechanice, możliwe, za to kuleje u Ciebie logiczne myślenie.

Xavier napisał(a):Kolego naucz się czytać ze zrozumieniem i się niepotrzebnie nie nadymaj.

Jedyną osobą która się tutaj nadyma i chwali swoim 20-letnim doświadczeniem, jesteś Ty.

Xavier napisał(a):Nikt Ci tu krzywdy nie chce zrobić…

Z Twojej strony na pewno nic mi nie grozi.

Xavier napisał(a):O akumulatorze już Ci wcześniej pisałem. Co do awarii alternatora
– pojedziesz póki nie rozładujesz całkowicie baterii.

Dokładnie!

Napisałeś:
Xavier napisał(a):1. Auto NIGDY nie zgaśnie w czasie jazdy, bo mu akumulator padł.

Wiec Ci wykazałem, że zgaśnie. Co zresztą potwierdziłeś sam.

Xavier napisał(a):Na to nawet Twoje "kabelki' nie pomogą

Twój sposób też nie pomoże, a wręcz może tylko zaszkodzić.

Xavier napisał(a):więc ten przykład nic nie wnosi.

Może dla Ciebie nic nie wnosi. Zresztą wcale mnie to nie zdziwiło.
Po za tym to nie ja podałem ten przykład, tylko Ty. Wiec się teraz
standardowo rakiem nie wycofuj ze swoich słów.

Przeanalizujmy zatem.

Jedziesz, i nagle gaśnie Ci silnik. Twoje rozumowanie : "o, pewnie paliwa zabrakło na dolnych obrotach,
wrzucę bieg i zapali". Wrzucasz bieg, ale co to, nie zapala. "Dlaczego? Spróbujemy jeszcze raz."
No ciekaw jestem ile prób byś podjął zanim doszłoby do Ciebie, że nie masz sprawnego alternatora
a co za tym idzie także akumulatora. Ja bym to wiedział po pierwszym przekręceniu kluczyka
– kiedy to ze strony układu nie byłoby żadnej reakcji.

Bilans zysków i strat.
Oboje mamy prądnicę do wymiany i akumulator do ładowania.
Odpalanie na pych, NA PEWNO nie pomoże. Na kable też nie.

Ty zalałeś silnik, i układ wydechowy. Jest to potencjalna szansa na przepalenie
katalizatora kiedy już doprowadzisz auto do ładu. Ja nie zrobiłem nic, ponieważ
nawet rozrusznik nie zadziałał – nie mogłem zalać silnika, nie mogłem zalać układu.
Jakieś pytania?

Xavier napisał(a):Generalnie mając taką wiedzę jaką prezentujesz staraj się przestawić z „nadawania” na „odbiór” to może się czegoś praktycznego dowiesz od kolegów

I vice versa panie wszystko wiedzący "z doświadczeniem".

Xavier napisał(a):i nie będziesz musiał kiedyś stać na pustkowiu,
nocą z instrukcją pod pachą i kabelkami w łapkach....

Spokojna Twoja głowa, poradzę sobie.

Xavier napisał(a):Zwłaszcza jak autko zgaśnie, a np. rozrusznik odmówi współpracy
na co Twoje „kabelki” też nie pomogą podobnie jak ładowanie aku.

I tym sposobem dotarliśmy do zepsutego rozrusznika. Jesteś genialny.

Xavier napisał(a):Odpalenie na pych pomoże i pozwoli spokojnie dojechać
do domu bądź do najbliższego warsztatu bez pomocy lawety.

Oczywiście, zwłaszcza bez działającego alternatora.

Twoim podstawowym błędem jest to, że w swoim super hiper doświadczeniu
zakładasz taką awarię, jaka w danej chwili jest Ci wygodna w dyskusji.
Jednym słowem, myślisz zbyt prostoliniowo i miejmy nadzieję, że to Cię nie zgubi.
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez Grzyby » 4 lis 2008, 13:05

qlesh napisał(a):Nie ma szans żeby samochód mi nie odpalił z powodu słabego akumulatora, bo jest on sprawny, nie zostawiam auta z włączonymi odbiornikami prądu, słowem: prawidłowo go eksploatuję

Uwierz – prawidłowo eksploatowane rzeczy (np. akumulator) też może "paść".
Wiem coś o tym. Też dbałem. I pewnego pięknego dnia na Słowacji po otwarciu auta i opuszczeniu szyb, nastąpił jego koniec (jak się później okazało definitywny – nie dało się go już naładować mimo kilku prób). Nic go nie zapowiadało, nie go nie obciążało.
Nie woziłem kabli bo nigdy nie miałem potrzeby. Nikt !! na parkingu pełnym aut i autokarów nie miał kabli.
Co mogłem zrobić?
Myjk napisał(a):wracać na lawecie ze Słowacji
do Polski
??
Średnio mi się to uśmiechało i przy pomocy kilku rodaków odpaliłem auto "na pych".

Nigdy nie mów nigdy qlesh. Życie potrafi płatać takie niespodzianki, których nie sposób sobie nawet wyobrazić. A wiara w to że auto nigdy nie odmówi Ci posłuszeństwa bo o nie dbasz może być zgubna.

Ale oddalamy się od meritum sprawy....
Obrazek
d.pa
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2004, 23:09
Posty: 17082 (109/177)
Skąd: KIELCE
Auto: Suzuki Aerio 2.3l LPG '06
Renault Trafic 1.6 TT '16
Fiat Doblo 1.6 16V '01
Dacia DV 1.6 LPG '14
Fiat Panda VAN 1,1 LPG '05
Fiat Ducato Pilote First 62A, 2.5TDI, '98
Burstner Amara 535TK

Postprzez fazzi » 4 lis 2008, 13:05

qlesh napisał(a):Nie ma szans żeby samochód mi nie odpalił

"Niemożliwie to parasol w d.. otworzyć";).
qlesh Czy nie zauważyłeś, że w sytuacji którą opisałem wcześniej nie zawinił akumulator?
OK. Powiedzmy, że masz nówkę sztukę, naładowaną, sprawną.
Wracasz sobie niedzielnym wieczorem od 'cioci z imienin' i zatrzymujesz się po drodze w lasku żeby ulżyć pęcherzowi. Niestety zwyczajnie na skutek wielu lat pracy zużył Ci się bendix od rozrusznika (rozrusznik zacina się w obudowie i nie wyskakuje do koła zamachowego żeby zazębić). Efekt – nie kręci. Jest środek nocy, ty nie wiadomo gdzie. Prąd jest, auto sprawne, ale nie kręci. Co robisz? Używasz mocy swego autorytetu, podnosisz ręce i używasz mocy?
Forumowicz
 
Od: 2 lip 2005, 14:16
Posty: 519
Skąd: Milanówek
Auto: były:
Mazda 323 F BG GT '89
Mazda MX-3 1.8 V6 '97
jest: Skoda Fabia :|

Postprzez Grzyby » 4 lis 2008, 13:11

Myjk napisał(a):zakładasz taką awarię, jaka w danej chwili jest Ci wygodna w dyskusji.

ale jest możliwa do wystąpienia i pytanie – CO ZROBISZ W TEJ KONKRETNEJ SYTUACJI?

Myjk – sorry ale mam wrażenie, że również zboczyłeś z tematu po to żeby się (chyba z nudów) pokłócić.

Jest sytuacja awaryjna (nieważne czy wygodna czy niewygodna w dyskusji) i pytanie co byś zrobił.
Potrafisz odpowiedzieć bez zbędnych, zupełnie nieprzystających do tematu wykładów ?

W ogóle te dywagacje są niepotrzebne – to tak ogólnie.
Bo wszyscy oddalamy się od sedna sprawy – jak pchnięcie auta może uszkodzić jego elementy?
Obrazek
d.pa
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2004, 23:09
Posty: 17082 (109/177)
Skąd: KIELCE
Auto: Suzuki Aerio 2.3l LPG '06
Renault Trafic 1.6 TT '16
Fiat Doblo 1.6 16V '01
Dacia DV 1.6 LPG '14
Fiat Panda VAN 1,1 LPG '05
Fiat Ducato Pilote First 62A, 2.5TDI, '98
Burstner Amara 535TK

Postprzez Myjk » 4 lis 2008, 13:12

Grzyby napisał(a):Nie woziłem kabli bo nigdy nie miałem potrzeby. Nikt ! na parkingu pełnym aut i autokarów nie miał kabli.
Co mogłem zrobić?

Co Ty mnie cytujesz? :P Już napisałem co ja zrobiłem. Tak na prawdę nie była to moja decyzja,
tylko Czesi zaproponowali że podjedziemy na stację po kable. Po raz kolejny powtarzam,
im nie przyszło na myśl odpalać auta na pych, "bo tak wygodniej i szybciej".

Poświęcili swój czas i pieniądze – szacun dla nich za to.
Polacy potrafili zaproponować jedynie "pych",
i szli dalej mając w pupie co się z nami stanie.
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez fazzi » 4 lis 2008, 13:17

Myjk napisał(a):Ty zalałeś silnik, i układ wydechowy. Jest to potencjalna szansa na przepalenie
katalizatora kiedy już doprowadzisz auto do ładu.

W tym przypadku raczej nie bo paliwo dość szybko się ulatnia. Takie zalanie jest groźne jeśli auto odpali zaraz po.
Poza tym:
Brak ładowania akumulatora zwykle pokazuje taka czerwona lampka (trudna do niezauważenia ;)) więc każdy zdrowo myślący kierowca wyłącza światła, radio i klimę i nie czeka aż rozładuje akumulator tylko jedzie do najbliższego serwisu.
Forumowicz
 
Od: 2 lip 2005, 14:16
Posty: 519
Skąd: Milanówek
Auto: były:
Mazda 323 F BG GT '89
Mazda MX-3 1.8 V6 '97
jest: Skoda Fabia :|

Postprzez Myjk » 4 lis 2008, 13:17

Grzyby napisał(a):ale jest możliwa do wystąpienia i pytanie – CO ZROBISZ W TEJ KONKRETNEJ SYTUACJI?

Już napisałem co zrobię. Wcisnę sprzęgło i zakręcę rozrusznikiem.
W zależności od reakcji samochodu podejmę kolejne kroki, które też opisałem.

Grzyby napisał(a):Myjk – sorry ale mam wrażenie, że również zboczyłeś z tematu po to żeby się (chyba z nudów) pokłócić.

Grzyby przepraszam, ale to nie ja wplatam pytania od czapki z teoretycznie gotową odpowiedzią.
Tak to tylko u xaviera.

Grzyby napisał(a):Jest sytuacja awaryjna (nieważne czy wygodna czy niewygodna w dyskusji) i pytanie co byś zrobił.
Potrafisz odpowiedzieć bez zbędnych, zupełnie nieprzystających do tematu wykładów ?

Przecież odpowiedziałem, czyż nie?

Grzyby napisał(a):Bo wszyscy oddalamy się od sedna sprawy
– jak pchnięcie auta może uszkodzić jego elementy?

Już w pierwszym poście napisałem o co chodzi producentowi gdy tego nie zaleca.

fazzi napisał(a):W tym przypadku raczej nie bo paliwo dość szybko się ulatnia.

Owszem, jeśli ma się gdzie ulotnić.
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Postprzez qlesh » 4 lis 2008, 13:22

Grzyby, i dobrze. Zaryzykowałeś sobie i auto odpaliło. Brawo. Co, jeżeli zerwałbyś pasek? Pchałbyś auto do domu czy poszukał serwisu, który to naprawi? Można też wybrać najdroższą opcję, lawetę i naprawę w kraju.

Grzyby napisał(a):Nigdy nie mów nigdy qlesh. Życie potrafi płatać takie niespodzianki, których nie sposób sobie nawet wyobrazić. A wiara w to że auto nigdy nie odmówi Ci posłuszeństwa bo o nie dbasz może być zgubna.

Nie powiedziałem. I nie chciałbym np. na Słowacji 30 grudnia wieczorem niespodzianki w postaci zerwanego paska rozrządu, bo koledzy z forum mówili, że można odpalić na pych i nic się nie stanie. Wtedy tacy koledzy mieliby mnie głęboko w .. wiesz czym (już nie przeklinam, bo się narażę).
fazzi, była kiedyś taka piosenka "Wszystko się może zdarzyć", "jasne (...), że wszystko się może zdarzyć, też mi odkrycie". Idąc dalej Twoim tokiem rozumowania (rozumowanie zresztą całkiem świeże i nie ubliżam tu) mogłbym tak stanąć tym samochodem z uszkodzonym bendixem, że za żadne skarby nie dałbym rady go popchnąć sam, a w promieniu 30km nie było by żywej duszy. I co wtedy?? Wiesz, że to możliwe, tak samo jak wszystko o czym tu piszemy. I co wtedy?
Sam powiedziałeś (chyba Ty, fazzi), że myślenia nie zastąpi nic. I zgadzam się tu z Tobą jak cholera. Dlatego dbam o samochód, co niektórzy mają w poważaniu, dlatego serwisuję akumulator, żeby mnie nigdy nie zawiódł, dlatego nie żałuję 250 zł na nowy, jeżeli któregoś ranka pod domem słyszę, że te 6 tłoków po długiej nocy jakoś wolniej lata w cylindrach. I nie widzę w tym nic dziwnego. Można wybrać tańszą opcję, olać to, a jak nie zapali popchnąć samochód. Każdy może sobie robić ze swoim samochodem co zechce, nie podoba się już, to sprzedać, za dużo pali, zepchnąć do jeziora, znudził się kolor, puścić na luzie w przepaść. I spokój. Czy ja tu komuś zabraniam odpalać auto na pych?
Noś odblaski i żyj When I go driving I stay in my lane but getting cut off it makes me insane I open the glove box reach inside I'm gonna wreck this fucker's ride...Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 lut 2005, 03:28
Posty: 1628 (0/1)
Skąd: Tychy
Auto: matyczna ośmiobiegowa

Postprzez Xavier » 4 lis 2008, 13:46

qlesh napisał(a):Dlatego dbam o samochód, co niektórzy mają w poważaniu, dlatego serwisuję akumulator, żeby mnie nigdy nie zawiódł, dlatego nie żałuję 250 zł na nowy, jeżeli któregoś ranka pod domem słyszę, że te 6 tłoków po długiej nocy jakoś wolniej lata w cylindrach.

Tiaaaaa...
"I dlatego" co pół roku rozkręcasz i skręcasz rozrusznik by zobaczyć czy Ci się w nim szczotki nie kończą....

Myjk napisał(a):Po raz kolejny powtarzam,
im nie przyszło na myśl odpalać auta na pych, "bo tak wygodniej i szybciej".

I szybciej i wygodniej było zawracać komuś głowę i prze 1,5 h kazać się wozić po jakieś kable zamiast popchnąć i odpalić w 5 sekund? Śmieszny z Ciebie koleś z wyjątkowo względnym poczuciem czasu… <lol>
Myjk napisał(a):Polacy potrafili zaproponować jedynie "pych",
i szli dalej mając w pupie co się z nami stanie.

I słusznie robili, biorąc pod uwagę Twoje podejście. Też bym tak postąpił spotykając takiego "mądralę" ja Ty, co wszystko wie lepiej ale ma pecha, bo auto o tym nie wie i go „nie słucha”.... :D
Ostatnio edytowano 4 lis 2008, 13:48 przez Xavier, łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 maja 2005, 17:03
Posty: 535 (0/1)
Skąd: Lodz

Postprzez fazzi » 4 lis 2008, 13:47

qlesh Podałem Ci 2 sytuacje autentyczne. Mówisz 'mi się to nie zdarza' – cieszę się. Jednak w sytuacji z autem kumpla zmarnowaliśmy maaasę czasu i nerwów, bo nie chciał popchnąć. A wokół żywej duszy. Sytuacja z bendixem była w moim aucie, w lecie pod jednym z marketów. 5 minut na popchnięcie i już jechałem do domu.
Poza tym ciągle nie rozumiesz. Każdy zrobi jak chce – to jego auto.

Jednym z pytań było: "Czy w sytuacji awaryjnej popchnąłbyś auto?"
Twoja odpowiedź (ogólnikowo): "Mnie się takie sytuacje nie zdarzają."
A co to ma do rzeczy? I jak myślisz ile mnie interesuje poziom Twego życiowego farta?
Nie odpowiadasz na pytanie to nie odpowiadaj wcale bo to nic nie wnosi do wątku. Sytuacja awaryjna, jak sama nazwa wskazuje, jest szczególnym przypadkiem, którego się nie przewiduje tylko jest się przed nią postawionym. Więc z łaski swojej przestań tu pisać jak dbasz o samochód, bo choćbyś nie wiem ile wosku zużył na lakier to zawsze trafi się gołąb, który Ci go zapaskudzi.
Forumowicz
 
Od: 2 lip 2005, 14:16
Posty: 519
Skąd: Milanówek
Auto: były:
Mazda 323 F BG GT '89
Mazda MX-3 1.8 V6 '97
jest: Skoda Fabia :|

Postprzez Grzyby » 4 lis 2008, 13:47

qlesh napisał(a):Dlatego dbam o samochód, co niektórzy mają w poważaniu

to chyba jakaś aluzja do tego co napisałem – ale znów nie rozumiesz. Staram się przekazać Ci że choćbyś nie wiem jak dbał maszyna jest maszyną i może zawieść.


qlesh napisał(a):Czy ja tu komuś zabraniam odpalać auto na pych?

a czy ktoś pytał o to czy można?
Czy raczej prosił o wytłumaczenie co i DLACZEGO może się uszkodzić.
A na to żaden z Was nie raczył odpowiedzieć (pomijając "katalizator").

Myjk napisał(a):Już napisałem co zrobię. Wcisnę sprzęgło i zakręcę rozrusznikiem.
W zależności od reakcji samochodu podejmę kolejne kroki, które też opisałem.

uszkodzony rozrusznik/bendix – i wiesz o tym – szukasz lawety czy pchniesz? (pomijając to że masz diesla :))


qlesh napisał(a):Co, jeżeli zerwałbyś pasek?

Ale z jakiego powodu ten pasek miałby się zerwać? Potrafisz mi to wytłumaczyć? Bo podobnie jak fazzi nie potrafię pojąć jak ruszenie wałem może spowodować np. zerwanie paska. A tłumaczenia typu – jak popchniesz to zerwiesz pasek – bo tak piszą na kilkuset stronach w necie, mnie nie przekonują.
Obrazek
d.pa
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2004, 23:09
Posty: 17082 (109/177)
Skąd: KIELCE
Auto: Suzuki Aerio 2.3l LPG '06
Renault Trafic 1.6 TT '16
Fiat Doblo 1.6 16V '01
Dacia DV 1.6 LPG '14
Fiat Panda VAN 1,1 LPG '05
Fiat Ducato Pilote First 62A, 2.5TDI, '98
Burstner Amara 535TK

Postprzez Myjk » 4 lis 2008, 14:17

Grzyby napisał(a):uszkodzony rozrusznik/bendix

Odnosiłem się do sytuacji, o której dyskutuję – czyli do zgaśnięcia auta podczas jazdy.

Grzyby napisał(a):– szukasz lawety czy pchniesz? (pomijając to że masz diesla usmiech)

No właśnie. :) Jak wiesz, nie bez powodu jeżdżę fabrycznie nowymi samochodami. ;)
W takim wypadku odpowiedź narzuca się sama. :D
Pozdor Myjk
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 paź 2007, 08:01
Posty: 5843 (2/8)
Skąd: Warszawa
Auto: Mitsubishi Outlander
PHEV '20

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości

Moderator

Moderatorzy Opinie i Poradniki